W miniony weekend odbyły się treningowe Otwarte zawody Obedience o Puchar Zarzewa w Łodzi, organizowane przez Małe i DUŻE - hotel dla psów, a sędziowała Anna Hermińska. Z naszej ekipy startowała w nich Asia ze swoją suczką elkhunda szarego - Beylą w klasie 0… A Marcin był jednym z organizatorów!
Oczywiście nasza droga nie obyła się bez przygód… Ledwo po ruszeniu na miejsce zawodów zapaliła się czerwona kontrolka ciśnienia oleju… Więc załapaliśmy spore opóźnienie, na szczęście uratował nas Marcin i jakoś dotarliśmy na miejsce, lekko uzupełniając płyny naszemu samochodzikowi.

(Wilczak Czechosłowacki w oczekiwaniu na swoją kolej)
Zawody, jeszcze podczas naszej nieobecności, rozpoczęły szczeniaki. Potem, po odprawie wystartowała klasa 0, najliczniej reprezentowana podczas zawodów. Wszystkim zawodnikom udało się wykonać większość ćwiczeń, a każdy po swoim występie dostał od sędziny sporo cennych wskazówek odnośnie swoich błędów i porad jak poprawić pracę z psem.

(Obedience - część socjalna, klasa 0)
Po klasie 0 przyszedł czas na kilka konkurencji towarzyszących oraz pokazów. Działo się naprawdę wiele! Odbył się pokaz frisbee oraz posłuszeństwa dla psów, gdzie prezentowała się, ze swoimi border collie - Patrycja Hermińska - jak im to wyszło będziecie mogli zobaczyć już jutro w galerii zdjęć na naszym fanpage’u na Facebooku. Ze Schroniska Medor zaprezentowało się spore stadko bezdomniaków oraz jeden, który został niedawno adoptowany. Co więcej, powiedziano nam, że psiakom z Medora możecie dać mnóstwo radości nie tylko dając dom stały - jeśli nie możecie adoptować, możecie zabrać je na zawody np. w dogtrekkingu dając im w ten sposób trochę wolności i zabawy! Po psiakach odbyły się konkurencje - na Miss i Mistera osiedla oraz konkurs na najszybsze przywołanie… który wygrał borderek o imieniu Ragnar - do swojego właściciela dobiegł w niecałe 3 sekundy!

(Miss osiedla Zarzew)
Po tych wszystkich atrakcjach zostały ostatnie przebiegi Obedience w klasie 1, a potem odbyło się rozdanie nagród - i nikt nie wyszedł z pustymi rękami - Asi trafił się śliczny wieszak, który mogliście widzieć na zdjęciach oraz prezenty od firmy Delcon!


(Przywołanie przez przeszkodę, klasa 1)
Po zawodach wróciliśmy na chwilę do znajomych, u których nocowaliśmy, a potem w dalszą drogę… No prawie. Przejechaliśmy może 10km, gdy kontrolka ciśnienia oleju znowu nas zaalarmowała… Po konsultacjach z naszym najlepszym mechanikiem (Patryk Stachowicz) uznaliśmy, że jedyna opcja to laweta - na szczęście, odkąd nasze roczne kilometraże nie schodzą poniżej 30-40 tysięcy kilometrów jestesmy zawsze uzbrojeni w Assistance. Zgłosiliśmy awarię, podaliśmy, że jesteśmy na ulicy Łęczyńskiej w Łodzi i czekaliśmy na pomoc. W międzyczasie dowiedzieliśmy się, że przysługuje nam Kia Sportage… co nas nieco zmartwiło, gdyż przyjechaliśmy wyładowanym po brzegi Chryslerem Grand Voyagerem. I tym razem ratował nas Marcin, poinformowaliśmy go, że wg Google jesteśmy 1,5km od niego i wysłaliśmy dla pewności pinezkę z GPSa. Po chwili dostaliśmy od niego nieco dziwną informację… że ma do nas kilometrów nie półtora, a… dziesięć. Po szybkiej walidacji okazało się, że ulica się zgadza, lecz jesteśmy nie w Łodzi, a w Zgierzu. Szybki telefon do pomocy drogowej, gdzie usłyszeliśmy, że pan właśnie parkuje pod adresem mu podanym w Łodzi i dodatkowe 40 minut czekania aż pomoc dojedzie we właściwe miejsce. Niestety Kia nie okazała się wystarczająco pojemna i niektóre rzeczy będziemy odbierać w kolejny weekend od Marcina.